poniedziałek, 28 października 2013

Uwaga, uwaga!

Z racji tego, że coś mi się pojebało w notatkach proszę, żebyście pod tym postem napisali mi:
- kto kiedy ma urodziny i chce specjalny rozdział :)
- kogo gdzie mam informować o nowych

Ewentualne uwagi co do fabuły, bohaterów i czego tam jeszcze chcecie będą bardzo mile widziane :D

sobota, 26 października 2013

Rozdział 20

WRÓCIŁAM!!!! Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale ostatnia klasa gimnazjum, nauki od cholery i jeszcze próbne egzaminy w soboty... -.- Postaram się pisać w miarę regularnie, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Nie zabijajcie? ;)

UWAGA, UWAGA!!! 29.10. nasza kochana Kamz obchodzi urodziny, więc wszyscy razem pięknie śpiewamy: STOOO LAAAT, STOOOO LAAAAT!!! Życzę Ci wszystkiego najlepszego, duuużo weny, szczęścia i wszystkiego co tylko zapragniesz.

Specjalna, urodzinowa dedykacja dla naszej Kamz.
I ukryta dedykacja, dla pewnej osoby, z którą ostatnio pisałam dość długo. Myślę, że będziesz wiedzieć, że to o Ciebie chodzi :D


                 VICTORIA
     


        Chłopcy traktowali mnie jak obłożnie chorą. Do zdjęcia szwów nie pozwalali mi wychodzić z łózka. Axl cały czas przy mnie siedział, dużo rozmawialiśmy i przez ten tydzień bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Po powrocie ze szpitala, kiedy zdjęli mi szwy wywaliłam chłopaków do siebie. Zajęło mi to trochę czasu, ale ile można? Muszę przecież trochę odpocząć od ich ,,opieki''. Poza tym po tych kilku dniach mój dom wyglądał gorzej niż po wybuchu bomby. Rozkoszując się ciszą zrobiłam sobie zieloną herbatkę z żurawiną* i usiadłam na kanapie, z której wcześniej zrzuciłam puszki po piwie i kilka niedopałków. Swoją drogą zastanawiam się skąd się tu wzięły... Axl pod groźbą ciężkiego pobicia i wykopania z domu zabronił chłopakom u mnie palić. Nie chciało mi się sprzątać tego wszystkiego. Przynajmniej na razie. Jutro pójdę do szkoły, chyba... Mam dość siedzenia w domu, a to, że jestem w ciąży nie znaczy, że muszę w nim gnić. Układanie dalszych planów przerwał mi dzwonek telefonu. Westchnęłam... To pewnie Axl, dzwoni dowiedzieć się, czy wszystko dobrze. Podniosłam słuchawkę, ale zamiast głosu mojego Rudzielca usłyszałam Travisa.
- Cześć, Vic. Jak się czujesz?
- Hej. Całkiem dobrze. Ci narwańcy sobie poszli, więc mam chwilę spokoju.- zaśmiał się.
- Wiesz, dzwonię, bo wtedy jak szłaś do klubu chcieliśmy ci coś dać. W ramach podziękowania. Moglibyśmy z Saulem wpaść na chwilę?
- Jasne, zapraszam. Ostrzegam tylko, że mam straszny bałagan.
- Nie szkodzi. Na pewno nie jest gorzej niż u mnie.- zaśmiałam się.
- No nie wiem.
- Zobaczymy. Będziemy za jakieś pół godziny.
- Ok. Do zobaczenia.- pożegnaliśmy się, a ja zaczęłam przeszukiwać szafki w kuchni. Okazało się, że nie ma już kawy, ani herbaty, nie mówiąc o czymś do jedzenia. Zrezygnowana chwyciłam portfel, klucze i wyszłam do sklepu. Kupiłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy, potem wezmę Izzyego i zrobimy większe zakupy. Ledwo weszłam do domu i położyłam reklamówki na blacie, rozległo się pukanie do drzwi.
- WEJDŹCIE!!!- wydarłam się, tak, żeby mnie usłyszeli. Po chwili chłopcy pojawili się obok mnie. Przywitaliśmy się i poszliśmy usiąść na kanapę. Slash został, żeby wstawić wodę na herbatę. Travis poczekał aż jego ukochany wróci i wyjął z torby, którą przyniósł średniej wielkości pudełko.
- Chcieliśmy dać ci to wcześniej, no ale sama wiesz jak wyszło.- to mówiąc wręczył mi pakunek. Ostrożnie otworzyłam prezent i aż mnie zamurowało.
       W środku była podpisana płyta zespołu mojego taty. Oczy zaszły mi łzami. Popatrzyłam na chłopaków.
- Jak udało wam się ją zdobyć? Tyle razy próbowałam, ale przecież ona wyszła tylko w Europie i nakład już dawno się wyczerpał.- wyszeptałam tuląc bezcenną rzecz do siebie.- I jeszcze z podpisami.
- Travis mieszkał kiedyś w Europie. Skojarzył twoje nazwisko z zespołem, jego dawny przyjaciel miał płytę, ale chciał ją sprzedać, więc ją kupiliśmy dla ciebie.- rzuciłam się i na szyje. Nawet nie zdają sobie sprawy ile to dla mnie znaczy. Po rodzicach zostały i tylko dwie rzeczy- gitara taty i naszyjnik may, który trzymam w szkatułce. Ta płyta...
- Hej, mała, nie płacz.- wyszeptał mi Travis do ucha.
- Przepraszam.- powiedziałam odsuwając się od  nich.- Po prostu się wzruszyłam.- zamrugałam, żeby pozbyć się łzawej mgły. Byłam im tak cholernie wdzięczna... Posiedzieliśmy tak do wieczora. Zmusiłam Travisa, żeby opowiedział mi o Europie. Okazało się, że chłopak mieszkał w Anglii, ale dużo podróżował. Potem pożegnaliśmy się i zostałam sama. Wzięłam długi, gorący prysznic i poszłam do sypialni. Na łóżku leżała płyta. Nie zastanawiając się długo wzięłam ją i podeszłam do szafki, na której stał gramofon. Potem usadowiłam się na parapecie i zaczęłam wsłuchiwać w dźwięki muzyki. Po chwili zdałam sobie sprawę, że po moich policzkach spływają łzy. Słuchając śpiewu mojego taty jeszcze bardziej za nim zatęskniłam. Dotkliwie poczułam jak bardzo brakuje mi rodziców.
- Tato, mamo...- wyszeptałam do gwiazd łamiącym się głosem. Zaniosłam się szlochem. Uspokoiłam się dużo później. Nie wiem dokładnie ile to trwało, ale bolało mnie gardło, a muzyka już od pewnego czasu nie leciała. Schowałam płytę do opakowania i delikatnie przejechałam palcem po podpisach dłużej zatrzymując się na imieniu i nazwisku taty. Odłożyłam winyl na półkę i zmęczona położyłam się spać.
         Obudził mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. No tak, 12:00. Zeszłam na dół jeszcze nie całkiem przytomna i otworzyłam drzwi. W progu stała nieco starsza wersja mojego chłopaka z niewysoką brunetką u boku.
- Cześć, ty pewnie jesteś Victoria?
- Taak, a ty to pewnie... Michael?- zapytałam wygrzebując z pamięci imię brata Axla.
- Tak, to jest moja narzeczona, Kamila.- dziewczyna uśmiechnęła się do mnie ciepło. Miała na sobie koszulkę Aerosmith i z miejsca ją polubiłam.
- Z twojej miny wnioskuję, że mój braciszek nie powiedział ci, że przyjeżdżamy?
- Nie, tylko dziwi mnie to, że przyjechaliście do mnie, a nie do niego.
- No, Axl mówił, że tu go znajdziemy...- spojrzał na mnie trochę zmieszany.
- Dobra, nic się nie stało. Wejdźcie.- powiedziałam otwierając szerzej drzwi.- Zjecie coś?- zapytałam prowadząc niespodziewanych gości do kuchni.
- Chętnie.- wstawiłam wodę na kawę i zaczęłam wyciągać z lodówki dżem, ser i kilka innych rzeczy.
- Nie kłopocz się, poradzimy sobie. Poza tym, Axl by mnie zabił gdybym pozwolił ci na obsługiwanie nas. Usiądź sobie.- no tak, Rudy mu powiedział, że jestem w ciąży. Westchnęłam.
- To może wy zróbcie te kanapki, a ja pójdę się przebrać?- Kamila pokiwała głową, a ja popędziłam na górę. Wygrzebałam z szafy byle jakie ubranie i z myślą, że moje plany zawitania w szkole właśnie wzięły w łeb. Nie żebym się tym przejęła. Nie zawracając sobie głowy makijażem wróciłam na dół. Jedząc szybkie śniadanie, oznajmiłam Michaelowi, że potem pojedziemy do jego brata. Kiedy skończyliśmy, ogarnęłam kuchnię i wyszłam z domu. Po kilkunastu minutach jazdy zaparkowaliśmy przed domem chłopaków. Podeszłam do drzwi i kazałam Michaelowi i Kamili stanąć tak, żeby ktoś, kto otworzy drzwi ich ni widział, a potem zadzwoniłam. Otworzył mi Axl.
- Cześć kochanie, już się stęskniłaś?
- Tak, ale nie tylko ja.- to powiedziawszy pokazałam gestem Michaelowi i jego narzeczonej, że mogą się już pokazać.
- MICHAEL, KAMILA!! Co wy tu robicie?- wydarł się mój kochany i zaczął witać z bratem. Potem wpuścił nas do środka.



-------
* Szymon, już wiesz gdzie się twoja herbata podziała ;)

Wiem, że krótki i trochę chaotyczny, ale dawno już nie pisałam. Mam nadzieje, że mi wybaczycie. :D