poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 18

Z dedykacją dla Kamz, która męczyłam mnie na gg (to bardzo motywuje) i dla Patryka, z tego co wiem jedynego chłopaka, który to czyta. Dzięki :)



                (VICTORIA)



         Chłopak zjawił się punktualnie i po kilku chwilach wyszliśmy. Po drodze rozmawialiśmy o różnych duperelach. Okropnie się denerwowałam. Kiedy weszliśmy do poczekalni ledwo mogłam ustać. Izzy złapał mnie za rękę i to mnie trochę uspokoiło. Trochę. Gdy przyszła moja kolej, stanęłam jak sparaliżowana. Nie potrafiłam wejść do gabinetu. Brunet delikatnie zaprowadził mnie do środka, ścisnął moją rękę, żeby dodać mi otuchy i wyszedł. Pani doktor była dosyć miła, lecz kiedy stwierdziła, że jestem w ciąży od około sześciu tygodni, zbladłam. Krzyknęłam z przerażenia. Szósty tydzień? O Boże, o Boże, o Boże. Boże. Do gabinetu wpadł Izzy nie zwracając uwagi na krzyki pielęgniarek. Ledwo mogłam się utrzymać na krześle. Zrobiło mi się cholernie słabo. Chłopak uklęknął obok mnie i złapał mnie za rękę.
- Victoria, co się stało?!
- Izzy... Izzy jestem w szóstym tygodniu ciąży.
- No i w czym problem?- popatrzyłam na niego.
- Nie rozumiesz? Szósty tydzień.- tym razem chyba do niego dotarło.
- Czyli, że...
- Tak, ojcem może być albo Duff, albo Axl.
- Jasna cholera.- dokładnie się z nim zgadzałam. Wypadliśmy z gabinetu jakby coś nas goniło. Potrzebowałam świeżego powietrza i długiego spaceru. Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz odetchnęłam głęboko.
- Ile ja bym dała żeby móc teraz zapalić.- westchnęłam.
- Nie wolno ci.
- Wiem przecież. - poszliśmy się przejść do parku. Musiałam pomyśleć i uspokoić się. Weszliśmy do rzadko uczęszczanej części parku nad staw, gdzie lubiłam przesiadywać. Usiedliśmy pod wierzbą i każde z nas pogrążyło się we własnych  niewesołych myślach.
         Dwie godziny później ruszyliśmy do domu. Uspokoiłam się trochę i byłam w stanie myśleć o czymś innym, niż tylko o tym, kto jest ojcem. Kidy weszliśmy do środka, okazało się, że chłopcy właśnie jedzą obiad. Z chęcią się do nich przyłączyliśmy. Nagle Duff wypalił:
- Wepfie, bo...
- Idioto, nie z pełnymi ustami.- skarcił go Slash. Blondyn przełknął makaron.
- Wiecie, bo zapomniałem wam powiedzieć. Dzisiaj jest koncert takiego jednego zespołu. Może byśmy poszli?
- Jakiego zespołu?
- Eee Nirvany.
- Hmmm.... Nie kojarzę.
- No bo zespół się dopiero rozkręca, dlatego wstęp do klubu jest darmowy. Słyszałam ich wcześniej. Powinni wam się spodobać.
- No dobra, pójdziemy.- kto wie, może nie będzie tak źle. Sprzątnęliśmy po obiedzie i poszłam do siebie się przebrać. Godzinę później chłopcy po mnie przyjechali. Kiedy weszliśmy do klubu, nikogo jeszcze nie było.  Usiedliśmy przy barze i chłopcy zamówili Danielsa, a ja z wielkim żalem musiałam zadowolić się wodą. Godzinę później klub trochę się zapełnił. Slash zgubił się gdzieś w sali, ale wcześniej widziałam jak Travis wchodzi do środka, więc nie przejmowałam się. Izzy cały czas siedział koło mnie i pilnował, żebym nie piłam niczego zawierającego procenty, co powoli zaczynało mnie denerwować. No przecież wiem, że jestem w ciąży i nie mogę pić! Nie jestem dzieckiem. Spojrzałam na scenę. Zespół zaczął się rozkładać. Zachłysnęłam się łykiem wody. Przecież ja go znam! Nieee, to nie możliwe.
        Podeszłam do sceny. A jednak możliwe.
- Kurt?- zapytałam niepewnie. Blondynek uniósł głowę i już miałam pewność.
- Victoria! Co ty tu robisz?- padliśmy sobie w objęcia.
- Boże, jak ja za tobą tęskniłam. Przyszłam z przyjaciółmi na wasz koncert. Nie wiedziałam, że to twój zespół.
- Też za tobą tęskniłem, kochanie. cieszę się, że cię widzę. Mieszkasz teraz w LA?
- Tak.
- A co u twojej babci?- posmutniałam.
- Umarła.
- O Boże, tak mi przykro. Przepraszam, nie wiedziałem.- mocniej się do niego przytuliłam, ale po chwili obok nas zjawili się chłopcy. Axl wyraźnie się zdenerwował. Wyplątałam się z objęć Kurta.
- Kochanie, nie denerwuj się. To mój najlepszy przyjaciel z poprzedniej szkoły. Chłopcy, poznajcie Kurta. Kurt, to są Axl, mój chłopak, Izzy, mój brat, rozumiesz, Steven, Duff i Slash.- kolejno uścisnęli sobie dłonie. Niechęć Axla zmalała, Kurta nie dało się nie lubić. Przy Izzym, chłopak zatrzymał się na dłużej. Chwilę mu się przyglądał.
- Więc to ty zająłeś moje miejsce? Miło mi cię poznać.- chłopcy uśmiechnęli się do siebie. Wiedziałam, że ta dwójka najbardziej się polubi. W końcu oboje byli dla mnie jak bracia.
- Chodźcie, poznacie chłopaków.- zaprowadził nas na zaplecze.- To jest Dave, a to Krist*.- wskazał na dwóch chłopaków z długimi, brązowymi włosami. Chłopcy zaczęli z nimi rozmawiać, a ja chciałam się dowiedzieć, co działo się u mojego brata, przez te kilka lat, przez które się nie widzieliśmy. niestety, długo nie porozmawialiśmy, bo wszedł właściciel klubu i oznajmił, że mają wychodzić na scenę. Umówiliśmy się, że poczekamy na nich po koncercie, a potem pojedziemy do mnie, bo bliżej. Wyszliśmy za zespołem i stanęliśmy pod sceną.
           Po pierwszej piosence zbierałam szczękę z podłogi. Mój blondynek miał niesamowity głos! I wymiatał na gitarze, ale chłopcy wcale nie byli od niego gorsi. Zespół brzmiał po prostu cudownie. Wpatrywałam się w scenę z.... Właściwie nawet nie wiem jak to nazwać. Od razu ich pokochałam. Zmusiliśmy ich do bisowania, z czego Kurt był chyba zadowolony. Mimo, że nie było jakiegoś tłumu, pod sceną panował ścisk. Wszyscy dawali się porwać muzyce i niesamowitemu wokalowi Kurta. Istne szaleństwo. Potem kiedy wszyscy padnięci zwaliliśmy się do mojego domu chłopcy zaczęli rozkręcać imprezkę. Eh... jutro będzie leczenie kaca. Boże, a ja bd siedzieć i patrzeć. Nawet kropelki piwa nie mogę wypić. Po chwili poszłam do kuchni, odpocząć trochę od wrzasków moich narwańców. Za mną wszedł Kurt.
- Hej, słoneczko, rozchmurz się. Coś się stało?
- Długo by opowiadać.- chłopak podał mi butelkę wódki, ale pokręciłam głową. Zdziwił się, bo nigdy nie odmawiałam alkoholu.
- Ooo, widzę, że to coś poważnego.
- A żebyś wiedział.- spojrzał na mnie pytającym wzrokiem- Potem ci opowiem. Jak będziemy sami.- pokiwał głową i zostawił mnie w kuchni. Siedziałam tam jakiś czas rozmyślając, nad starymi czasami. Wspominałam czasy, kiedy przyjaźniłam się z Kurtem. Potem poszłam spać, ale nie mogłam zasnąć i wcale nie przez hałasy z dołu, ale przez moje myśli. Czułam się fatalnie nie mówiąc nic Axlowi. Jeszcze gorzej czułam się wiedząc, że to może nie być jego dziecko, ale może Kurt coś wymyśli. Tak, Kurt na pewno pomoże. Z tą myślą zasnęłam. Rano cieszyłam się, że chłopcy jeszcze spali, bo przynajmniej nikt nie widział jak biegnę do łazienki. Kiedy już udało mi się opanować mdłości, zaparzyłam sobie ziołowa herbatkę i postanowiłam zobaczyć jakie zniszczenia poczynili moi koledzy, ale nie spodziewałam się tego co zobaczyłam. Mianowicie: wszędzie gdzie się tylko dało leżały butelki i niedopałki papierosów i nie tylko, z dywanem mogłam się pożegnać, z połową mebli także. Pobojowisko. tylko tak można to opisać. Wkurzyłam się nie na żarty. Rozumiem imprezować, ale zdemolować mi salon!? Lekka przesada. Winowajców znalazłam w sypialni na dole. Nie mając litości wybrałam najostrzejszą, najgłośniejszą płytę jaką miałam i puściłam im na pobudkę. Jękom nie było końca.
         Po paru godzinach sprzątnęli jako tako pokój i poszli do siebie. Dave i Krist poszli przespać się do kuzynki któregoś z nich, a Kurt został. Był w dobrej kondycji. Widocznie wypił znacznie mniej niż reszta. Usiedliśmy ma kanapie, która cudem ocalała i rozmawialiśmy do wieczora. Nie miałam przed nim żadnych tajemnic, dlatego opowiedziałam mu, o tym, że jestem w ciąży i resztę tego zamieszania. Na początku był w szoku, ale potem naprawdę starał się pomóc. Niestety, nie udało nam się znaleźć jakiegoś dobrego wyjścia. Będę musiała powiedzieć Axlowi prawdę i to najlepiej tak szybko, jak się da. Opowiedziałam Blondynowi, że chłopcy tez mają zespół. Zainteresował się tym i obiecał, że kiedyś pojadą razem w trasę.
- Mam coś dla ciebie. Chciałem ci to dać zanim wyjechałaś, ale nie zdążyłem.- wyszedł i po chwili wrócił z małym, czarnym pudełeczkiem. Podał mi je, a ja z ciekawością podniosłam wieczko. Leżał tam prześliczny wisiorek w kształcie róży z płatkami wysadzanymi czarnymi brylancikami. Łodyga była z ciemnego metalu i miała malutkie kolce.
- Kurt, dziękuję. Jest przepiękny. Musiał cie kosztować fortunę.- popatrzyłam na niego zachwycona. Przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
- Chciałem ci dać, coś, żebyś zawsze o mnie pamiętała. Pracowałem na niego całe wakacje.
- Przecież wiesz, że nigdy bym o tobie nie zapomniała. Kocham cię, wiesz?
- Ja ciebie też.- przytuliłam się do niego mocniej. Prawie całą noc spędziliśmy na wspominaniu. Zasnęliśmy nad ranem, przytuleni na kanapie.


--------
Nie wiem kiedy dodam następny. To może być za kilka dni, a może za dwa tygodnie. To zależy od tego co będzie w szkole i ile będę miała wolnego czasu, ale postaram się, żeby to nie była długa przerwa.
Wiem, że nie za długi, ale jest :)

10 komentarzy:

  1. GRRR co taki krótki?! Ale fajny ^^ przeczytałam go zdecydowanie za szybko :3 czekam na kolejny i wiedz że będę cię dalej dręczyć <3 piszesz świetnie! /KAMZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D Dręcz, to mi pomaga się zmotywować do pisania :)
      Wcale tak świetnie nie piszę, co najwyżej do ścierpienia

      Usuń
  2. Fajny , tylko trochę krótki . Tak właśnie myślałam , że może Duffa.Szczęściem wchodzę na twojego bloga kilka razy dziennie , więc zauważyłam 18. No , coż fajny i życzę dużo weny , a sama codziennie już chyba wchodzić nie będę- powód prosty ...
    Kurde nie wiadomo czyje dziecko , ale jak się urodzi rude to już wiadomo. No ,ale tak długo zwlekać nie będzie. Axl i Duff się pozabijają.
    Chętnie napisałabym służszy komentarz , ale wiesz co....jutro....
    Estranged

    OdpowiedzUsuń
  3. *dłuższy
    Estranged

    OdpowiedzUsuń
  4. No rozumiem :(
    Dzięki, wena się przyda :)
    To taki rozdział na pocieszenie przed szkołą ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Yes ! Moja gitara dzisiaj powróciła!!!!!!!!!!!1
    Estranged

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się razem z tobą :D
      Może masz ochotę wysłać/ wrzucić fotkę? Chętnie zobaczę Jennifer :)

      Usuń
  6. Jak będziesz miała czas i chęci to zapraszam na nowy :) http://see-you-in-better-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chęć mam zawsze tylko z czasem słabo, ale od czego są nudne lekcje i wi-fi w szkole? :D

      Usuń
  7. 24 year-old VP Quality Control Annadiane Marlor, hailing from Longueuil enjoys watching movies like Outsiders (Ceddo) and Board sports. Took a trip to Works of Antoni Gaudí and drives a Jaguar D-Type. przekieruj do tych gosci

    OdpowiedzUsuń