poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 16

Wszystkie fanki Slash z góry przepraszam. Nie zabijajcie mnie, błagam.
Mam wenę, więc może pojawi się coś jeszcze w tym tygodniu.
Specjalnie dla Justyny z okazji urodzin (baaaardzo spóźniony) prezent w postaci długiego rozdziału, a niedługo druga część prezentu. Nie pytaj, nie powiem co to :P




(Kilka tygodni później)

     DUFF


        Od kiedy chłopcy mnie pobili i wyjebali z zespołu i z domu przemyślałem parę spraw. Owszem na początku byłam na nich wściekły, ale potem uświadomiłam sobie, że mieli rację. Zachowałem się jak ostatni chuj. Zraniłam Vic. Nie chciałem tego, ale wtedy naprawdę myślałem, że Meg jest tą jedyną. Okazało się, że laska chciała mnie tylko wykorzystać i gdy dowiedziała się, że nie mam kasy rzuciła mnie dla jakiegoś bogatego dupka. Czułem się wtedy bardzo nieszczęśliwy i po raz pierwszy dotarło do mnie jak musiała czuć się Vic. Od tamtej pory zacząłem intensywnie zastanawiać się nad swoim postępowaniem i doszedłem do wniosku, że wcale im się nie dziwie, że mnie pobili. Chciałbym cofnąć czas i sprawić żeby to nigdy się nie stało. Chodzi mi o to chamskie zachowanie w stosunku do Victorii, a nie o pobicie, bo to akurat mi się należało. Strasznie tego żałuję. Nie miałem nawet odwagi powiedzieć jej o tym prosto w oczy. Ehh... Jestem mięczakiem i cholernym tchórzem. Nigdy nie zasługiwałem na dziewczynę taką jak Vic i nie wiem dlaczego ze mną była, a swoim zachowaniem udowodniłem tylko, że nie można mi zaufać, i że nie zasługuję nawet na odrobinę miłości i życzliwości jaką od niej otrzymałem. Mieszkam teraz w norze zarzuconej śmieciami i naprawdę tęsknię za moim pokojem w domu Gunsów. Ja już do nich nie należę i wcale się temu nie dziwię. Nawet na to nie zasłużyłem. Spojrzałem na bliznę na nodze- pamiątkę po wazonie i pomyślałem, że może pora coś zrobić ze swoim życiem. Przecież samo nic się nie rozwiąże. Już nawet wiedziałem od czego zacznę, ale nie zdziwię się jeśli mi się nie uda. Tylko co mi szkodzi spróbować? I tak już wszystko straciłem.




         VICTORIA


      Sprzątałam właśnie w domu po kolejnej imprezie z Gunsami, bo oni oczywiście ulotnili się pod pretekstem przesłuchań na nowego basistę. Niestety odkąd wywalili Duffa nie znaleźli nikogo z kim dobrze by im się grało. Kidy spakowałam wszystkie puste butelki i puszki do worka na śmieci i wyniosłam je na dwór, moje porządki dobiegły końca. Postanowiłam wziąć dłuuuugi prysznic. Stojąc pod strumieniem gorącej wody zaczęłam się zastanawiać nad tym wszystkim. Duff mnie zranił i to cholernie, ale dzięki temu jestem z Axlem- moją prawdziwą miłością. Na wspomnienie Rudego od razu się uśmiechnęłam, ale po chwili powróciłam do moich rozmyślań. Już jakoś się pozbierałam po tym co mi zrobił i byłam wdzięczna chłopakom, że mnie wspierają. Szczególnie Axl i Izzy. Swoja drogą z brunetem zaczęliśmy traktować się jak rodzeństwo. Był moim najlepszym przyjacielem i nie bałam się powierzać mu moich najskrytszych myśli i tajemnic. Wiedziałam, że mogę na nim polegać i nigdy mnie nie zdradzi. Trochę było mi szkoda Duff, ale sam sobie zasłużył na to jak potraktowali go chłopcy. Wyszłam spod prysznica i znalazłam czyste czarne ciuchy. Właśnie miałam się zabrać za zrobienie czegoś do jedzenia kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Trochę mnie to zdziwiło, bo chłopaki zawsze wchodzili tu jak do siebie, a nikt inny mnie nie odwiedzał. Ruszyłam do drzwi i kiedy je otworzyłam zamarłam ze zdziwienia pomieszanego ze strachem i niepewnością. Na progu stał Duff z bukietem czarnych róż w ręku.
- Zanim zaczniesz krzyczeć i mnie wyrzucisz, proszę wysłuchaj tego co mam do powiedzenia.- najpierw byłam zła, że ten debil w ogóle ma czelność tu przychodzić, ale kiedy zobaczyłam jego smutną i niepewną minę z domieszką strachu i błagania postanowiłam, że jednak go wysłucham.
- No dobra, wejdź.- otworzyłam przed nim szerzej drzwi i kazałam mu iść do kuchni.
- Proszę, to dla ciebie w ramach przeprosin.- powiedział i podał mi bukiet. Byłam naprawdę zdumiona. Wzięłam kwiaty i wstawiłam je do wazonu.
- Wybacz Duff, ale myślisz, że bukiet kwiatów pomimo tego, że ślicznych załatwi sprawę?
- Nie, oczywiście, że nie. Zdaję sobie z tego sprawę. Chciałbym ci wszystko wyjaśnić. Dasz mi szansę?
- Skoro cię tu wpuściłam, nie mam już nic do stracenia, ale pozwól, że najpierw zrobię sobie jakieś śniadanie i kawę.- Popatrzyłam na niego. Był dużo chudszy niż kiedy go widziałam ostatnim razem i zrobiło mi się go żal.- Widzę, że tobie też by się przydało coś do jedzenia. Kiedy ostatnio coś jadłeś?
- Eeee. Nie wiem. Kilka dni temu?- popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.
       Kiedy już postawiłam przed nami talerz kanapek i dwie kawy, blondyn zaczął mówić. Najpierw słuchałam go z niezbyt wielka wiara w to, że mówi prawdę, potem z niedowierzaniem kiedy powiedział mi co czuje i jak się nad tym wszystkim zastanawiał, a potem kiedy się rozpłakał i zaczął mnie błagać o przebaczenie uwierzyłam mu. Nie wiem dlaczego, ale na prawdę mu uwierzyłam. Może dlatego, że widziałam w jego oczach skruchę, ból i szczerość. Kiedy już go uspokoiłam zaczął mówić dalej i opowiedział mi o wszystkim. Nie próbował zatuszować niczego i sam przyznał, że był tchórzem, chujem, i że należało mu się to pobicie. Rozmawialiśmy kilka godzin i postanowiłam, że mu zaufam. W końcu każdy zasługuje na drugą szansę.
- Chłopcy znaleźli kogoś na moje miejsce?
- Nie.
- Aaa, Vic trochę głupio mi ciebie prosić o coś po tym co ci zrobiłem...
- Duff, już ci powiedziałam. To w tej chwili nie ma znaczenia. Przeprosiłeś mnie i to szczerze, a ja postanowiłam dać ci szansę, więc skończmy ten temat.- przerwałam mu.
- No dobrze. Pomożesz mi z powrotem dostać się do Gunsów?- popatrzył na mnie z prośbą w oczach i niepewnością. Nie zdziwiłam się, że mnie o to prosi.
- Dobrze. Pomogę ci.- uśmiechnął się, wydawała się bardzo szczęśliwy.
- Dziękuję ci. Nie myślałem, że się zgodzisz. Wiesz, bo trochę głupio mi pytać, ale... masz kogoś?- to akurat mnie zdziwiło. Wiedziałam, że nie jest już z Megan, bo wszystko mi opowiedział, ale nie sądziłam, że o to zapyta. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem i niedowierzaniem. On chyba nie myśli, że do niego wrócę?
- Nie, zupełnie nie o to mi chodzi.- musiał odczytać mój wzrok. Odetchnęłam z ulgą.
- Tak, nie wiem czy cię to zdziwi czy nie, ale jestem z Axlem.- dostrzegłam w jego minie, że chyba się tego spodziewał.
- Tak myślałem. Wiesz, Axl mi mówił, że mu się podobasz i naprawdę do siebie pasujecie. Cieszę się, że z nim jesteś.- teraz to ja byłam w szoku. Axl mu mówił, że mu się podobam? I on się cieszy, że jesteśmy razem? Wow, on się naprawdę zmienił. Postanowiłam wypytać go o to gdzie teraz mieszka i co robi. Gdy usłyszałam jego odpowiedzi, zmartwiłam się.
- Trzeba będzie coś z tym zrobić. Nie możesz mieszkać w takich warunkach.- powiedziałam ze zmartwieniem i autentyczną troską, a chłopak popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Ale chłopcy nie pozwolą mi mieszkać u siebie. Nie po tym co zrobiłem.- przez chwilę się wahałam, ale postanowiłam, że jednak mu pomogę.
- Dopóki nie przekonamy chłopaków możesz mieszkać u mnie.- nie wierzył, że naprawdę to usłyszał, a ja nie wierzyłam, że to mówię, ale w tym blondynku zawsze było coś co budziło moją sympatię.
- Mówisz serio?
- Tak, ale jeśli w jakiś sposób zawiedziesz moje zaufanie, wypieprzę cię na ulicę i już nigdy nie uwierzę w cokolwiek co powiesz, jasne?
- Tak, tak. Boże, Vic dziękuję ci. Będę ci za to wdzięczny do końca życia. Zobaczysz, nie pożałujesz, że dałaś mi szansę.- miałam taką nadzieję.
     Pojechaliśmy autobusem do ,,mieszkania'' Duffa i pomogłam mu się spakować.Gdy zobaczyłam w jakich warunkach mieszkał utwierdziłam się w przekonaniu, że nie może tu dłużej zostać. Gdy wróciliśmy do mnie, pokazałam mu pokój na dole, w którym może się rozpakować i wymogłam obietnicę, że będzie w nim utrzymywał jako taki porządek. Poszłam do siebie i zaczęłam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam. W końcu nie tak dawno głęboko mnie zranił i nie byłam pewna czy mogę mu w pełni zaufać, ale widziałam, że się zmienił i naprawdę żałował tego co zrobił. Zaryzykowałam i miałam nadzieję, że ryzyko się opłaci. Westchnęłam i zabrałam się do pisania kolejnego rozdziału mojego opowiadania o aniołach.



       DUFF


      Nie wierzę w to co się stało. Przyszedłem tylko ją przeprosić i poprosić o pomoc w powrocie do zespołu, a Vic nie dość, że mi wybaczyła i postanowiła pomóc, to jeszcze przejęła się tym w jakich warunkach do tej pory mieszkałem i pozwoliła mi zamieszkać u siebie. Ona jest niesamowita! Po raz kolejny zabolało mnie to, że ją zraniłem, i że przeze mnie tak wspaniała dziewczyna cierpiała. Naprawdę nie zasługiwałem na to co dla mnie robi. Rozpakowywałem swoje rzeczy i myślałem nad tym jakie Vic ma dobre serce. Obiecałem sobie, że już nigdy się na mnie nie zawiedzie. Będę jej pomagał jak mogę i robił wszystko co tylko zechce. Postaram się wynagrodzić jej to przez co przeze mnie przeszła. Ostrożni ułożyłem gitary na stojakach koło okna i rzuciłem się na łóżko, ale długo nie poleżałem. Postanowiłem zrobić Victorii niespodziankę i upiec ciasteczka. Dzięki ci mamo, że mnie tego nauczyłaś. Wreszcie to się na coś przyda. Po cichu poszedłem do kuchni i zacząłem przetrząsać szafki w poszukiwaniu składników. Całe szczęście, wszystko było. Po dwóch godzinach cała miska pachnących ciasteczek cynamonowo-czekoladowych była gotowa. Posprzątałem po sobie w kuchni, nalałem mleka do szklanki i poszedłem na górę do pokoju Vic. Zapukałem delikatnie w drzwi.
- Vic, mogę wejść?
- Jasne, wchodź.- jakoś udało mi się otworzyć drzwi i ujrzałem dziewczynę siedzącą przy biurku nad jakimiś papierami.
- Co robisz?
- Piszę takie opowiadanie.- powiedziała nie odwracając się do mnie.- Co tak pachnie?- odwróciła się do mnie i wytrzeszczyła oczy.- Duff, czy to są ciasteczka?
- Tak.- dumny pokazałem jej moje wypieki.
- Skąd je masz?
- Upiekłem.
- Żartujesz?- pokręciłem głową- To ty umiesz piec ciasteczka?- popatrzyła na mnie i wzięła jedno do ręki. Przez chwilę przypatrywała mu się podejrzliwym wzrokiem, ale w końcu włożyła je do ust i odgryzła kawałek.
- O Boże, są przepyszne! Musisz mnie nauczyć je piec. A w ogóle, to kto cię nauczył jak się piecze ciasteczka?- zapytała i wskazała mi krzesło koło siebie żebym mógł usiąść. Odstawiłem miskę na biurko i podałem jej szklankę.
- Moja mama. Jak byłem mały chciałem zostać kucharzem.- wytrzeszczyła na mnie oczy i zaśmiała się.
- Mam nadzieję, że posprzątałeś?
- Oczywiście, że tak. Bardzo dokładnie.- siedzieliśmy tak, rozmawialiśmy i jedliśmy ciasteczka. Kidy w misce zjedliśmy ponad połowę dziewczyna oznajmiła, że idziemy do chłopaków. Zgodziłem się i po chwili wyszliśmy.




           VICTORIA


       Duff zaskoczył mnie tymi ciasteczkami, ale muszę przyznać, że były obłędne. Powoli moje zaufanie do niego wzrastało. Zachowywał się zupełnie inaczej niż wcześniej. Miałam tylko nadzieję, że chłopaki też to zauważą i dadzą mu szansę. Po drodze wyjaśniłam mu swój plan. Miał chwilę zaczekać aż go zawołam zanim wejdzie do domu. Było popołudnie, więc było dość gorąco. Za miesiąc zaczynały się wakacje, ale przecież ja i tak bardzo rzadko pojawiałam się w szkole, więc mi to specjalnej różnicy nie robiło. Po drodze wstąpiliśmy na lody. Po kilkunastu minutach stanęliśmy przed domem Gunsów. Byłam trochę zdenerwowana i bałam się jak chłopcy przyjmą Duffa, ale postanowiłam wziąć sie w garść i w razie czego interweniować. Weszłam i od progu zawołałam:
- Hej, chłopaki, znalazłam wam basistę!
- Chodź, jesteśmy w salonie!-usłyszałam odpowiedź Stevena. Poszłam do nich, a Duff został przed domem.
- Hej.- przywitałam się ze wszystkimi, a Axl podszedł do mnie i pocałował mnie na powitanie.
- No więc kogo takiego nam znalazłaś, kochanie?- zapytał z uśmiechem.
- Zaraz się przekonacie, tylko nie denerwujcie się i dajcie mi wyjaśnić. Ty szczególnie, Axl.- popatrzyli na mnie zdziwieni, a ja wyszłam. Podeszłam do Duffa i szepnęłam mu:
- Daj mi mówić. Nie wiem jak zareagują, ale nie denerwuj się. Dobrze?- kiwnął głową. Widziałam, że jest zdenerwowany, i że bardzo zależy mu na tym żeby chłopcy przyjęli go z powrotem.Kidy weszliśmy do salonu cała czwórka patrzyła na nas ze zdziwieniem, a potem za złością.
- Co on tu robi?- wysyczał Axl ze złością.
- Mówiłam ci, że masz się nie denerwować i zanim zaczniesz się drzeć i rzucisz na niego z pięściami daj mu wyjaśnić.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale, Rudzielcu. Po prostu go posłuchaj.
       Duff dość długo mówił. Starał się wyjaśnić im wszystko. Izzy jako pierwszy dał się przekonać, że blondyn mówi szczerze, może dlatego, że wiedział, że inaczej ja bym mu nie zaufała i nie pomagała. Najtrudniej było z Axlem, który aż kipiał ze złości. Pomogłam Duffowi go przekonać i w końcu uległ, ale i tak patrzył na Duffa niezbyt miłym wzrokiem i wiedziałam, że nie do końca mu wierzy.
- Dobra, możesz u nas grać, ale na razie tu nie mieszkasz.- ucieszyłam się, że się zgodził i pocałowałam go w policzek. Na razie kwestia mieszkania Duffa była załatwiona, ale potem postaram się namówić chłopaków, żeby mieszkał z nimi.
- Na razie Duff mieszka u mnie. I nawet nie próbuj nic mówić Axl, bo to nic nie da. Wiem, że chcesz dobrze, kochany, ale potrafię w razie czego o siebie zadbać.- chłopak patrzył na mnie ze zdziwieniem, na Duffa ze złością. Zauważyłam, że jest zazdrosny. Uśmiechnęłam się.
- Nie masz być o co zazdrosny. Wiesz, że kocham tylko ciebie.- nadal niepewnie patrzył na Duffa, ale wierzył mi. Przytuliłam się do niego i wszyscy razem rozsiedliśmy się w salonie. Chłopaki jeszcze niepewnie spoglądali na Duffa, ale po paru minutach rozmowy zrelaksowali się i wszystko wróciło do normy. Bardzo się cieszyłam, że znowu będą grać razem. Kiedy Slash wyszedł do kuchni, zostawiłam i samych i ruszyłam za nim. Już od dawna jego zachowanie nie dawało mi spokoju. Chodził zamyślony, smutny. Musiałam się dowiedzieć o co chodzi.
      Weszłam za chłopakiem do kuchni i zamknęłam drzwi. Na klucz. Kudłacz popatrzył na mnie zdziwiony.
- Musimy pogadać. Poważnie.- chłopak popatrzył na mnie niepewnie. Wiedziałam, że to może być trudna rozmowa.
- O czym?
- O twoim zachowaniu. Slash martwię się o ciebie. Chodzisz jakiś taki dziwny, zamyślony, smutny. Powiedz mi, co się dzieje? Wiesz, że możesz mi zaufać, że nie zdradzę nic chłopakom.- usiadł na krześle i westchnął.
- Obiecaj, że nikt się o tym nie dowie, i że nie będziesz się ze mnie śmiała.- trochę przestraszyłam się tonu jakim to mówił. Jakby miał zamiar zdradzić mi jakąś straszną tajemnicę, ale skinęłam głową.
- Obiecuję.
- Nie bardzo wiem od czego mam zacząć.- popatrzyła na mnie trochę zagubiony i trochę niepewny.- Bo widzisz....- wziął głęboki oddech.- Ja chyba jestem gejem.- popatrzył na moją twarz jakby szukał na niej kpiny, obrzydzenia czy czegoś jeszcze innego, ale zamiast tego znalazła tam tylko zdziwienie, zaciekawienie i pełną akceptację.- Zakochałem się w pewnym chłopaku. Ja... Jeszcze  nigdy czegoś takiego nie czułem. Nie śpię po nocach, cały czas o nim myślę, nie jestem w stanie skupić się na czymkolwiek innym, nie jem, nawet na gitarze nie mogę grać.- spojrzał na mnie bardzo nieszczęśliwym i umęczonym wzrokiem.
- Wpadłeś po uszy przyjacielu. Jak on ma na imię?
- Travis.- kiedy to powiedział na jego twarzy zagościł uśmiech. Był naprawdę zakochany. Chciałam mu jakoś pomóc.
- Wie co do niego czujesz?
- Nie.- chłopak pokręcił ze smutkiem głową.- Boję się mu powiedzieć. No bo co jeśli on nie jest gejem? Jeśli będzie się ze mnie śmiał? Powie, że już nigdy nie chce mnie wiedzieć? Ja tego nie przeżyję, Vic.- oj będzie ciężko,  ale przecież to mój przyjaciel i muszę mu pomóc.
- Posłuchaj mnie uważnie. Pomogę ci. Musisz mi tylko pokazać, który to Travis. Pogadam z nim. Może uda mi się czegoś dowiedzieć.- popatrzył na mnie z wdzięcznością.
- Dziękuję Vic, jesteś niesamowita. Nie sądziłem, że to zaakceptujesz, a już tym bardziej, że mi pomożesz.- uśmiechnęłam się do niego.
- Przecież jesteśmy przyjaciółmi, to, że jesteś gejem niczego nie zmienia.- uśmiechnął się szeroko. Przytuliłam się do niego.
- Ale nie mów chłopakom, dobrze?
- Jasne, nie ma sprawy.- wyszliśmy razem, Slash już w dużo lepszym humorze.
        Weszliśmy do salonu, a Axl popatrzył na nas podejrzliwie.
- Stary, co robiłeś tyle czasu z moją dziewczyną?
- Axl, nie denerwuj się. Rozmawialiśmy. Zrobiłeś się strasznie zazdrosny, wiesz kochanie?
- Skoro mam taką dziewczynę jak ty, nie mam innego wyjścia. Jesteś najpiękniejsza na świecie.- uśmiechnęłam się do niego i usadowiłam na jego kolanach. Myślami dalej byłam przy tym co powiedział mi Slash. Rozmawialiśmy do późnego wieczora. Byłam szczęśliwa, że pomiędzy Gunsami wszystko jest tak jak kiedyś, albo przynajmniej prawie tak. Postanowiliśmy wrócić do domu. Na początku Axl nie chciał mnie puścić samej z Duffem, ale w końcu niechętnie się zgodził. Pocałował mnie na do widzenia, do reszty się przytuliłam i wyszliśmy. W drodze do domu, chłopak chyba ze 200 razy dziękował mi, że mu pomogłam. Kiedy zaszliśmy na miejsce byłam tak padnięta, że nie miałam nawet siły mówić. Wymamrotałam tylko dobranoc, poszłam pod prysznic, a potem podłam na łóżko i od razu zasnęłam. Rano obudziłam się wyspana i wypoczęta. Zeszłam na dół ze świeżo umytymi włosami, które mi już trochę odrosły, ubrana w luźna koszulę i przetarte spodnie. W kuchni zastałam zrobione już śniadanie i blondynka raczącego się kawą.
- Hej. A dla mnie?
- Dzień dobry.- Wziął ekspres i nalał mi jeszcze gorącej kawy. Usiadłam obok chłopaka z szerokim uśmiechem.
- Co?
- Nic. Do tej pory zawsze ja robiłam wszystkim śniadanie. To miła odmiana, że raz nie muszę tego robić.- Duff się wyszczerzył.
- Przyzwyczaj się lepiej. Jak wstanę wcześniej od ciebie możesz być pewna, że zrobię śniadanie.
- Wiesz co? Zaczynam się cieszyć, że pozwoliłam ci u mnie mieszkać.- uśmiechnęliśmy się do siebie. Po śniadaniu postanowiliśmy iść do chłopaków, ale tym razem wzięłam kasę i poszliśmy na przystanek. Gdy do nich dotarliśmy jeszcze spali. Weszliśmy więc do kuchni i zajęliśmy się robieniem śniadania dla nich. Około 12 w kuchni pojawił się Izzy.
- Cześć słoneczko ty moje. Wyspałeś się?
- Vic, aniele oczywiście, że tak. Jak dobrze, że zrobiliście śniadanie.- uśmiechnęliśmy się do siebie, a ja przytuliłam chłopaka. Duff dziwnie się na nas patrzył.
- Co?
- Ominęło mnie coś? Myślałem, że jesteś z Axlem.- popatrzyliśmy na niego zdziwieni i po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
- On myśli, że my...?- wydusił brunet.
- Chyba tak.- odpowiedziałam mu starając się opanować śmiech. Duff patrzył na nas zdziwiony i chyba nic z tego nie rozumiał. Hałas obudził resztę i po chwili wszyscy zjawili się w kuchni. Popatrzyli na nas jakbyśmy byli nienormalni.
- Z czego się śmiejecie i czemu Duff ma taką minę?
- On myśli, że ja i Vic mamy romans.- Izzy'emu ledwo udało się to wydusić. Popatrzyli na nas zdziwieni i po chwili też zaczęli się śmiać. Kiedy już się opanowaliśmy chłopcy zjedli śniadanko i przenieśliśmy się do salonu. Nikt nie chciał wyjaśnić Duffowi dlaczego tak się śmialiśmy.
            Po południu zgarnęłam Slasha i poszliśmy do baru, w którym zwykle widuje Travisa. Weszliśmy do środka, podeszliśmy do barmana i zamówiliśmy po szklaneczce Danielsa. Kudłacz sie rozejrzał, ale gdy zapytałam go czy widzi gdzieś tego chłopaka, powiedział, że nie.
- I co teraz zrobimy?
- Zaczekamy aż przyjdzie. Nie martw się, czasu mamy dużo.- usiadłam wygodnie i zajęłam się moim napojem oraz rozmową z chłopakiem.




(W tym samym czasie. Dom Gunsów)

           AXL


      Moja ukochana wyszła ze Slashem ze 2 godziny temu i jeszcze nie wróciła. Już wczoraj zamknęli się w kuchni, a potem wrócili oboje tacy uśmiechnięci. A co jeśli.... Jeśli ona już mnie nie kocha, jaśli zakochała się w Slashu i boi się i o tym powiedzieć? Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Siedziałem z Izzym u mnie w pokoju i mówiłem mu to wszystko. W końcu nie wytrzymałem i po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Axl, no co ty. Nie płacz.- powiedział Izzy miękko.- Cholera, naprawdę ci na niej zależy.- nie byłam w stanie nic powiedzieć, więc tylko pokiwałem głową. Przyjaciel objął mnie ramieniem i zaczął uspokajać.
- Przecież wiesz, że Vic cię kocha. Ona świata poza tobą nie widzi.- oparłem głowę na jego ramieniu, a on zaczął mnie głaskać po plecach.
- Ale przecież wyszła z Slashem, nie chciała powiedzieć gdzie idą, a wczoraj zamknęli się w kuchni. Co oni tam robili? A co jeśli ona mnie już nie kocha?- załkałem jeszcze głośniej.- Nie zniósłbym tego. Ona jest dla mnie wszystkim.
- Wiem. Uwierz mi ty dla niej też.- jakoś nie potrafiłem w to uwierzyć. To bolało. Nie chciałem jej stracić. Victoria jest dla mnie wszystkim. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Jeśli ona mnie zostawi to się zabiję.- Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo ją kocham. Moje łzy wsiąkały w koszulkę Izzyego.
- Błagam cię, Axl, nie mów tak. Zobaczysz, Vic cię kocha. Nigdy by cię nie zdradziła, ani tym bardziej nie zrobiła czegoś takiego. Nie martw się, jak wróci to z nią porozmawiasz.- byłem mu cholernie wdzięczny, że stara się mnie pocieszyć. Izzy jest najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miałem. Łzy nadal skapywały z moich policzków na koszulkę bruneta, on dalej obejmował mnie i głaskał po plecach. Miłość jest trudna i bolesna.




           VICTORIA


        Kilka godzin później nadal siedzieliśmy w barze. Już zaczynałam tracić nadzieję, że Travis się tu dzisiaj pojawi, gdy nagle drzwi się otworzyły, a do środka wszedł chłopak. Musze przyznać, że całkiem przystojny. Miał długie, proste blond włosy, był wysoki i nawet z tej odległości widziałam jego niesamowicie zielone oczy. Kidy Slash go zobaczył, uśmiechnął się w taki sposób, że wiedziałam, że chłopak, który przed chwilą tu wszedł to Travis. Zapytałam jeszcze o to Slasha, żeby mieć pewność i ruszyłam w kierunku chłopaka.
- Cześć, jestem Victoria, ale mów mi Vic.
- Cześć Vic, jestem Travis.- miał całkiem przyjemny głos i wydawał się naprawdę miły. Podaliśmy sobie ręce i ruszyliśmy do baru. Slash gdzieś zniknął. Zamówiliśmy po drinku. Nie miałam zamiaru owijać w bawełnę i od razu przeszłam do sedna.
- Słuchaj, może wyda ci się to dziwne, ale podobasz się pewnej osobie, którą znam. Ta osoba się wstydzi i boi, że będziesz się z niej śmiać.- popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Hmm. To ciekawe. Pewnie nie powiesz mi kto to?- pokręciłam głową.
- Jeszcze nie.
- Ok. Pewnie chcesz wiedzieć, czy mam kogoś?- skinęłam głową. Nie sadziłam, że tak łatwo mi pójdzie.
- Tak, między innymi.
- Otóż nie, jestem sam.- chociaż tyle. Teraz trochę trudniejsza część. Wzięłam głęboki oddech.
- Tylko proszę cię nie śmiej się. Ta osoba to chłopak.- uważnie obserwowałam jego reakcję, ale nie śmiał się, był raczej zdziwiony i jakby... sama nie wiem.
- Ok, zaskoczyłaś mnie. Wyprzedzając twoje następne pytanie- tak, jestem gejem. Zazwyczaj nie chwale się tym nowo poznanej osobie, ale skoro twój przyjaciel to gej i ty mu pomagasz myślę, że ci to nie przeszkadza.
- Zgadłeś. Ani trochę.- uśmiechnęłam się do niego, a on do mnie.- Zdajesz sobie sprawę, że wolałabym nie zdradzać tożsamości tego chłopaka.- pokiwał głową.- Wiec może powiedz mi cz masz kogoś na oku?
- Wiesz, widzę cie pierwszy raz w życiu. Znamy się od kilku minut, więc chyba rozumiesz, że trochę mi niezręcznie o tym mówić.
- Rozumiem, ale co ja mam powiedzieć? To w końcu ja rozmawiam z wielka miłością mojego przyjaciela.- pokiwał głową. Rozumieliśmy się. Widziałam, że wolałby mi tego nie mówić.
- No dobra. Zróbmy tak. Powiem ci kto to jest, ale jeśli wcale ci się nie podoba i wolałbyś, że by była twoim przyjacielem, nigdy, ale to nigdy nie powiesz mu, że ci o tym powiedziałam. Przysięgasz?
- Przysięgam.- odetchnęłam głęboko. Zaraz się okaże, czy będę dzisiaj pocieszać Slasha, czy cieszyć się razem z nim.
- Ok. Chodzi o Slasha.- popatrzył na mnie zdziwiony, a w jego oczach zobaczyłam radość.
- Żartujesz? Nie wiedziałem, że on jest gejem, a już tym bardziej nie zauważyłem, żebym mu się podobał.
- Taa, też trochę czasu zajęło mi odkrycie jago uczuć. On się bardzo dobrze maskuje.
- On jest niesamowity. Zakochałem się w nim kiedy pierwszy raz go zobaczyłem. To było w tym barze, wiesz? On tu teraz jest?- zapytał szczęśliwy i rozmarzony. Byłam niezmiernie szczęśliwa. Udało mi się. Już chciałam pójść szukać przyjaciela, kiedy Travis dostrzegł go na drugim końcu baru. Stał i patrzył na nas. Pomachałam do niego żeby podszedł. Popatrzył na mnie niepewnie i ruszył w naszą stronę.
          Kidy do nas dotarł popatrzył nieśmiało na Travisa i cicho, ze spuszczoną głową się z nim przywitał. Blondyn sięgnął po jego rękę i delikatnie ją ścisnął. Slash popatrzył na niego zdziwiony, a potem szeroko się uśmiechnął. Przez parę chwil patrzyli sobie w oczy nic nie mówiąc. Taka miłość nie potrzebuje słów. Po chwili oboje na mnie spojrzeli i jeden przez drugiego zaczęli mi dziękować. Byłam zadowolona, że udało mi się ich ze sobą połączyć. Gdyby nie to pewnie nigdy nie powiedzieli by sobie co czują. Zaproponowałam, żebyśmy poszli do parku. Chętnie się zgodzili, bo rozumieli, że nie wszyscy mają do nich takie podejście jak ja. To smutne, że na świecie panuje taki brak tolerancji i akceptacji. Przecież geje to tacy sami ludzie jak wszyscy inni, taż mają prawo do miłości i szczęścia. Usiedliśmy pod wierzbą w opuszczonej części parku, do której nikt się nie zapuszcza. Slash posadził sobie Travisa na kolanach i uśmiechał się do niego z bezgraniczna miłością. Mina tego drugiego była identyczna. Nie chciałam im przeszkadzać, więc zostawiłam ich samych i poszłam do domu Gunsów. Od progu powitał mnie zdenerwowany Izzy.
- Vic! Nareszcie jesteś. Ratuj, Axl wariuje, stwierdził, że już go nie kochasz, że masz romans ze Slashem, on mi płakał na ramieniu przez dobrą godzinę.- Boże, co mu przyszło do głowy. Zbladłam, strasznie się martwiłam o mojego ukochanego.
- Gdzie on jest?
- U siebie.- kiwnęłam głową i poszłam.
        Nie miałam najmniejszego zamiaru pozwolić Axlowi płakać przeze mnie. Czułam się winna. Otworzyłam drzwi i zastałam go leżącego na łóżku z załzawionymi oczami. Kidy mnie zobaczył natychmiast się poderwał. Zamknęłam drzwi na klucz i podeszłam do niego.
- Rudy coś ty znowu wymyślił. Dlaczego w ogóle pomyślałeś, że mogłabym cię zdradzić, albo przestać kochać. Przecież jesteś całym moim życiem. Nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobiła.- jego łzy rozdzierały mi serce na kawałki.
- Przepraszam. Ale wczoraj, ty i Slash.... Ja... po prostu tak bardzo cie kocham i boję się ciebie stracić.- podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Nigdy mnie nie stracisz. Zawsze będę twoja, a ty mój.- popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy i chłopak mnie pocałował. To był najbardziej niesamowity pocałunek. Zawarliśmy w nim całą miłość do siebie, strach przed stratą i pożądanie. Kidy oderwaliśmy się od siebie, ledwo łapałam oddech, chłopak też. Usiedliśmy na łóżku.
- Ale powiedz mi kochanie, co robiłaś wczoraj i dzisiaj z Kudłaczem?- wyszeptał mi do uch sadzając na swoich kolanach.
- Wczoraj rozmawialiśmy, a dzisiaj pomagałam mu załatwić pewną sprawę. Nie pytaj mnie jaką, obiecałam, że nie powiem. Jak będzie chciał, to sam wam powie.- kiwnął głową i wrócił do całowania mnie. Wieczór i noc spędziliśmy bardzo przyjemnie.





Ok. Nie jestem zadowolona z fragmentu kiedy Vic rozmawia z Travisem. Wyszedł beznadziejnie. Kiczowato, sztucznie, nierealnie. Nie umiem pisać takich scenek.
Poza tym chcę was prosić o pomoc dziewczyny (jeśli czytają to jacyś chłopacy też mogą pomóc). Otóż zakochałam się i to naprawdę bardzo, tak jak jeszcze nigdy w pewnym facecie. Problem polega na tym, że jest ze dwa razy (albo więcej) ode mnie starszy. Nie wiem co mam robić. Koleżanki powtarzają mi, że jest dla mnie za stary, ale... Nie mogę spać po nocach, ciągle o nim myślę, nie umiem się skupić. Kidy go widzę uśmiechem się szeroko, serce mi wali jak opętane, a potem kiedy zdaje sobie sprawę, że pewnie ma kogoś, że dla niego jestem dzieckiem i w ogóle chce mi się ryczeć. Poradźcie mi, co mam zrobić? Ja już nie wyrabiam...

21 komentarzy:

  1. O super rozdział. Długi i pełen emocji.
    Ale jak Slash może być gejem ? :'( aaaaa nie
    Dość długo czekałam ale codziennie właziłam na twojego bloga no i się doczekałam :3
    Na to co napisałaś na końcu - ja Ci nic nie mogę poradzić -jestem beznadziejna w takich sprawach ale miałam podobnie.W szkole był taki chłopak o rok strszy, blondyn ,dlugie włosy i sluchał Rocka. Też jak go widywałam to się uśmiechałam. A potem na końcu tego roku na jakimś próbnym apelu obściskiwał się z jakąś laską.Wiedziałam ,że i tak nie mam u niego szans i w ogóle on mnie nie zna.Ale normalnie tak się czułam...I jak go spotkałam kiedyś na ulicy -byłam czerwona , spocona bo biegłam a on wtedy na mnie patrzał. Tragedia.I zawsze tak jest że jak ktoś ci się podoba to zwrac uwagę na ciebie wtedy kiedy nie chcesz

    A swoją drogą rozdział niesamowity.
    I weź zrób żeby Slash nie był gejem :(
    Axeas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale Slash będzie gejem :( niestety. Może się to nie podobać, ale tak wymyśliłam i tak mi pasuje.
      Przepraszam, że tak długo trzeba było czekać, ale wyskoczył mi wyjazd i nie miałam dostępu do internetu.

      Usuń
  2. I daj mi w którymś dedykację <3
    Axeas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, nie ma sprawy. Będzie w następnym :D
      Dodawałabym każdemu specjalny rozdział urodzinowy, ale nie wiem kiedy kto ma :)
      Jak chcecie możecie pisać :D

      Usuń
    2. 29 październik :3

      Usuń
    3. Axeas : 29 październik
      Zapomniałam się podpisać

      Usuń
    4. Oki. W takim razie ok. 29 możesz się spodziewać urodzinowego rozdziału :)

      Usuń
    5. Dziękować :*
      Axeas

      Usuń
  3. Rozdział zajebisty..
    Wybacz, ale nie napiszę długiego i ciekawego komentarza, ponieważ mózg mi nie działa jak należy.
    Czekam na kolejny <3.
    Zapomnij o tym facecie. /Kamz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic nie szkodzi, ważne, że w ogóle komentujesz :)
    Staram się :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział mega świetny xd ;3 i nie pierdol że żle ci wyszedł bo coś się nie znasz .;)
    A co do chłopaka to znacie się ? Tzn. gadacie z sobą i wog ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem zadowolona z tej rozmowy, bo taka sztuczna wyszła, ale dzięki :)
      Na gg ci napisze, bo to materiał na dłuuuugą rozmowę D

      Usuń
  6. Rozdział świetnie wyszedł, nie mów że nie.
    A co do chłopaka to podam przykład mojej koleżanki: zakochała się w starszym chłopaku (on 20 lat, ona 15) no i po jakimś czasie zaczęła z nim chodzić. Zmieniła się nie do poznania za jego namową. Oczywiście nie twierdzę, że ty też byś się zmieniła. No ale mniejsza o to... Po jakimś czasie gościu ją rzucił dla starszej, a z niej śmiała się cała szkoła. :( Więc jak sama widzisz nie warto...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Raczej nie ma opcji, żebym w ogóle z nim była, więc mi to nie grozi. Poza tym doskonale sobie z tego zdaję sprawę. A moi rodzice by mnie chyba zabili :(

      Usuń
  7. Jest nowy rozdział. Zapraszam http://see-you-in-better-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na rozdział 114 na xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com :)
    (to wciąż ta sama Michelle.)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hm... Całkiem nieźe Ci idzie pisanie. Polubiłam bardzo Axla :3
    I jak przeczytałam całe to opowiadanie, to zauważyłam, że chłopcy często, ale to często płaczą. Trochę mi się to dziwne wydało... Ale to już kwestia sporna :D
    W każdym razie bardzo się cieszę, że nie masz nic do homoseksualistów :) Zapunktowałaś tym u mnie, no i oczywiście oryginalną historią. Zwykle nie czytam opowiadań, w której wszyscy jadą na kacu i klną, jak przysłowiowy szefc, ale zaintrygowałaś mnie. Na początku podchodziłam sceptycznie do tematu, tj. jak pies do jeża, ale przekonałam się. Ty mnie przekonałaś :D
    Co do strony technicznej. Zauważyłam, że przy zmianach narracji często się gubisz, i raz Axl był dziewczyną, raz Vic była chłopcem. I gdzieniegdzie gubisz przecinki :)
    Dzięki Tobie zaczęłam słuchać Guns'n'Roses :D
    I jeszcze małe pytanko: Jaki masz tatuaż? xD Jestem ciekawa.
    P.S:Zgodnie z życzeniem informuję, iż dnia 28 sierpnia 2013 roku na stronie http://piata-huncwotka.blogspot.com/ zostanie opublikowany rozdział o numerze seryjnym cztery. :D
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Panna Nikt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D Wiem, że się czasem gubię i staram się to poprawiać, ale nie zawsze wszystko wyłapie. Przecinki to moja najsłabsza strona ;)
      Cieszę się, że dzięki mnie zaczęłaś słuchać Gunsów :)
      Co do tatuażu: mam małą triadę (taki trójkąt z poprzeczką w środku) nad kostką :D

      Usuń
  10. Kurwa przegięłaś! Najpierw zjebałaś Duffa, teraz kurwa robisz gejucha ze slasha! Za kogo ty sie kurwa masz? ja pierdole nie mogę, nienawidzę cię za too

    OdpowiedzUsuń
  11. Szmato on przeruchał ponad 500 fanek kurwa! A ty z niego geja robisz? jak mozesz pizdo, jak czytam takie żrzczy to popieram aborcje kurwa. Niszczysz Guns N' Roses!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nienawidzę cię, a może ty chciałabyś by ktoś zrobił z ciebie less?

    OdpowiedzUsuń