sobota, 1 września 2012

Prolog

Kochani moi, oto pierwszy poprawiony rozdział :) a raczej prolog :D     


        Victoria Marey siedziała samotnie na parapecie w swoim pokoju i rozmyślała jak bardzo to imię do niej nie pasuje. Każda normalna dziewczyna cieszyłaby się, nazywa się jak bogini zwycięstwa, piękna i silna,  ale nie Vic. Ona nie była typową dziewczyną jaką można spotkać wszędzie. Jej rodzice zginęli w wypadku gdy miała niecały rok i od tamtej pory opiekowała się nią babcia. Przygarnęła malutką Victorię i przeprowadziły się do Los Angeles, do domku, który prawdę mówiąc, nie był w najlepszym stanie. Babcia Vic odremontowała go sama, ciężko pracując i jednocześnie zajmując się malutką wnuczką. Dziewczyna była szczęśliwa, bardzo kochała starszą kobietę i uwielbiała spędzać z nią czas. Rodziców nie pamiętała. Kiedy Vic miała 15 lat jej babcia umarła. Miała tętniaka, o którym nie powiedziała wnuczce, żeby nie martwiła się jej stanem. To było rok temu. Victoria trzymała śmierć babci w tajemnicy, bo innych krewnych nie miała, a nie chciała trafić do domu dziecka. Po tym wydarzeniu dziewczyna zmieniła się. Z grzecznej, uczącej się, posłusznej i poukładanej osóbki stała się wulgarna, arogancka, zamknięta w sobie. Zaczęła pić, palić, czasami ćpała. Kiedyś cały czas się uśmiechała, teraz, o ile w ogóle, jaj usta wyginały się tylko w kpiarski, ironiczny lub sztuczny sposób, nigdy szczerze z rozbawienia i radości.Wcześniej chętnie pojawiała się w placówce edukacyjnej, szerzej znanej jako szkoła, była głodna wiedzy i chętnie ją przyswajała, teraz często nie uważała i uciekała ze szkoły, a najczęściej w ogóle się w niej nie pojawiała. Jeszcze przed tragicznym wydarzeniem, które odebrało jej ostatnią osobę, jaką kochała nie miała przyjaciół, ale teraz gdy stała się inna od reszty, bez rodziców, zamknięta na świat,  ludzie bali się do niej podejść, nie chcieli zaczynać rozmowy w obawie, że zostaną potraktowani w bardzo nie przyjemny sposób. Dziewczyna jednak nie potrzebowała ani przyjaciół, ani rozmowy. Wystarczyło jej to, że na przerwie mogła usiąść w spokoju przed klasą, włożyć do uszu słuchawki i odpłynąć w muzyce. Uwielbiała słuchać tych cudownych dźwięków wydobywających się z instrumentów. Babcia często śmiała się, że to uzależnienie, które odziedziczyła po ojcu. To była jej odskocznia od codzienności, problemów i świata, jej prywatny zamknięty raj, świątynia dumania. Nie rozumiała ludzi, którzy nie słuchali muzyki, lub uważali ją za coś zbędnego, ona nie umiała bez niej żyć, od rana do wieczora w jej głowie brzmiały słowa i dźwięki, nie rzadko mamrotane i nucone pod nosem. Sama grała na gitarze. Nauczyła się brzdąkać gdy miała 6 lat. Babcia mówiła, że ten talent również ma w spadku po tacie. Mężczyzna miał nawet swój zespół. Gitara, na której grała dziewczyna należała do właśnie do niego. To był stary, dobry Gibson. Zawsze po szkole lub kiedy jej w szkole nie było, Vic chodziła do parku, do jego opuszczonej części, siadała pod starą lipą nad stawem i grała. Czasami nogi niosły ją na cmentarz, do grobów rodziców i babci, i wtedy grała tylko dla nich.                          
      
       Vic zadrżała i otrząsnęła się z zamyślenia. Bardzo lubiła siedzieć na parapecie, wpatrywać się w gwieździste niebo i księżyc, myśleć o rodzicach, babci, i wszystkim innym. Jej myśli dryfowały wtedy w nieograniczonej przestrzeni. Dziewczyna spojrzała na zegarek. Była 3.30. Z westchnieniem popatrzyła jeszcze raz na zachmurzone niebo i wróciła do łóżka. Dobrze wiedziała, że na razie nie zaśnie, od śmierci babci prawie wcale nie sypiała. Otuliła się cieplutką kołdrą i próbowała zmusić swoje ciało i umysł do odpoczynku przed kolejnym dniem egzystowania w tym syfie zwanym światem.






Jeśli macie jakieś uwagi, to zapraszam do podzielenia się nimi w komentarzach :) błędy proszę śmiało wytykać, ja nie gryzę :P
 Chętnych do bycia zawiadamianym o kolejnych notkach uprasza się o zostawienie należytej informacji :)
Gdyby ktoś chciał porozmawiać na priv lub o coś zapytać, podam facebooka :)
Zwróćcie również uwagę, na zmiany w zakładce 'KONTAKT'

5 komentarzy:

  1. Dobra. A więc tak. Bloga znalazłam u Lise-Lotte w komentarzach xD
    A co do prologu to bardzo ciekawie się zapowiada. Victoria wydaje się ciekawą postacią, może nawet taką z pazurkiem, a nie wiecznie pokrzywdzoną przez los dziewczynką, ale to już pozostawiam Tobie do wymyślania.
    Estetyka tekstu jest jak najbardziej na zadowalającym poziomie, tylko przydałyby się jakieś akapity. Po za tym wszystko ze sobą współgra. Jeśli to możliwe, to chętnie ujrzałabym powiadomienie o kolejnym rozdziale na jednym z moich dwóch blogów xD
    No kurde ciekawi mnie jak ona się zapozna z Gunsami i który będzie najczęściej w opowiadaniu! (mam cichą nadzieję na Slasha...xD) ale mam nadzieję, że będę zaskoczona pierwszym rozdziałem ;)

    Aha i jeszcze jakbyś mogła, to proszę usuń weryfikację obrazkową przed dodaniem komentarza, bo to strasznie wkurza xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz zaraz...a to w ogóle będzie o Gunsach? xD Bo tak wypaliłam, a właściwie nie było o nich słowa... Kudełę to się wkopałam...
      Jak możesz to odpowiedz mi na http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/ ;)

      Usuń
    2. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/ - nowy rozdział :D

      Usuń
  2. Prolog bardzo mi się podoba i jest taki tajemniczy, ciekawa jestem co będzie dalej i też mam nadzieje, że ten blog o Gunsah i może spotka Slasha.... ;P ♥
    Więc czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń