piątek, 21 września 2012

Rozdział 3

(IZZY)


     Kiedy weszliśmy do domu naszej nowej przyjaciółki, Axl ją zawołał, ale nie dostał żadnej odpowiedzi. Duff zaprowadził nas pod drzwi sypialni Vic i zapukał. Nikt mu nie odpowiedział, więc otworzył drzwi. Rozejrzeliśmy się po pokoju. Zobaczyłam, że dziewczyna śpi na parapecie, więc wziąłem ją na ręce i przeniosłem na łóżko. Slash przykrył ją kołdrą i po cichu wyszliśmy.
-To co robimy skoro Vic śpi?
-Zaczekamy na dole aż się obudzi.- powiedział Duff. No to zeszliśmy na dół i rozsiedliśmy się w salonie. Po godzinie nam się znudziło i postanowiliśmy trochę pochodzić po domu. Mop postanowił, że zostanie, bo już widział dom dziewczyny i tylko poprosił żebyśmy nie zrobili bałaganu. Przeszukanie domu zajęło nam około dwie godziny i wróciliśmy do salonu. Włączyłem telewizor i oglądaliśmy jakiś nudny serial.
-A co wy tu robicie?
-O, Vic obudziłaś się wreszcie.
-Przyszliśmy zabrać cie do nas.
-Mogliście mi chociaż śniadanie zrobić.


(VICTORIA)


     No bez jaj. Budzę się rano (czyli o 13) w swoim łóżku. Schodzę na dół, patrze, a tu mój salon opanowali kosmici. Poszłam do kuchni, wstawiłam sobie wodę na kawę i otworzyłam lodówkę. Wyjęłam z niej jogurt truskawkowy i usiadłam na krześle. Po chwili dołączyli do mnie chłopcy.
-Jesteś na nas zła?- zapytał Duff.
-Może.- uśmiechnęłam się do niego, a wszyscy posmutnieli.-No żartuje przecież. Nie jestem zła.-od razu się rozweselili.
-No to jedz, ubierz się i porywamy cie do nas.
-Że co proszę?
-No dzisiaj idziesz do nas, przecież nie będziemy cały czas siedzieć u ciebie.
-No dobra.- zjadłam jogurt i poszłam się ubrać, ale najpierw poszłam pod prysznic. Wychodzę z łazienki owinięta ręcznikiem, a na moim łóżku siedzi Duff. Trochę się zawstydził gdy zobaczył, że mam na sobie tylko ręcznik.
-Przepraszam, poczekam za drzwiami.- blondyn wyszedł z pokoju, a ja się ubrałam i otworzyłam drzwi.
-Wchodź. Chciałeś coś?
-Yhy. Chłopacy poszli trochę ogarnąć dom, a ja mam cie przyprowadzić.
-Aha.- ruszyłam w stronę łazienki, a Duff poszedł za mną. Stanęłam przed lustrem i wzięłam kredkę. Szybko i sprawnie pomalowałam sobie oczy i poszliśmy.
      W drodze do ich domu prawie w ogóle nie rozmawialiśmy. Okazało się, że mieszkają na drugim końcu miasta, więc kiedy stanęliśmy przed ich domem byliśmy już nieźle zmęczeni. Popatrzyłam na dom i zdziwiłam się. To była duża, stara kamienica. Popatrzyłam na chłopaka, a on popchnął mnie w stronę drzwi. Niepewnie do nich podeszłam i już miałam chwycić za klamkę kiedy drzwi otworzyły się same. Na progu stali chłopcy. Zaśmiałam się na ten widok, gdyż Axl miał w ręku mopa, a na rękach różowe, gumowe rękawiczki, Steven miał w rękach miotełkę do kurzu a na sobie miał biały fartuszek w czerwone kropki, Slash trzymał rurę od odkurzacza, a Izzy trzymał szmatkę i puszkę z jakimś środkiem do czyszczenia.
-Oooo. Już jesteście.
-My już skończyliśmy. Wchodźcie.- weszliśmy do środka. Poczułam silny zapach środków czyszczących i się zdziwiłam, bo faktycznie był tu porządek. Spojrzałam na Duffa i zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej, gdy zobaczyłam jego minę.Był bardzo zdziwiony, a ja nie wiedziałam dlaczego.
-Duff, co cię tak dziwi?
-Yyyy, no bo tu nigdy nie było tak czysto.- zaśmiałam się, ale po chwili ogarnęłam się i przywitałam z chłopakami. Ja z blondynem poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie, a reszta gdzieś zniknęła. Po chwili wrócili już normalnie ubrani i bez żadnych przyborów do sprzątania. Rozsiedli się wygodnie na fotelach.
-I jak, podoba ci się, Vic?
-No pewnie. Macie super dom, Rudy.- gadaliśmy i śmialiśmy się dobre kilka godzin. Nagle drzwi, na które mieliśmy dobry widok z naszych miejsc otworzyły się (i gdybym była wredna skończyłabym w tym momencie, ale nie jestem, więc cieszcie się i czytajcie dalej).
       W progu stała dziewczyna, o blond włosach. Na oko była w moim wieku, może rok młodsza.
-Kate, co ty tu robisz?- wykrzyknął Steven i podbiegł do blondynki.
-Przyjechałam do ciebie. Mogę jakiś czas z wami mieszkać? Proszę?
-Jasne, nie ma sprawy.- siedziałam koło Duff i się do siebie uśmiechaliśmy, kiedy Kate to zauważył obrzuciła mnie wrogim spojrzeniem. Spojrzałam na blondyna zdziwiona, ale on chyba rozumiał z tego tyle co ja, albo jeszcze mniej.
-Kto to?- zapytałam Stevena.
-To moja siostra, Kate.
-Kate, to jest Vic, nasza przyjaciółka.
-Właśnie widzę.- warknęła, wzięła swoją torbę i pomaszerowała na górę. Popatrzyłam zdziwiona na Stevena.
-O co jej chodzi?
-Nie mam pojęcia. Zazwyczaj jest miła.- wzruszyłam ramionami i wróciłam na kanapę koło mopa. Po chwili blondi zeszła na dół. Popatrzyła na wszystkich i uśmiechnęła się do chłopaków i wydawało mi się, że uśmiech, który posłała Duffowi był yyy uwodzicielski? Mi posłała lodowate spojrzenie i bezceremonialnie wepchnęła się pomiędzy mnie, a żyrafę. Młoda zaczęła się tak rozpychać, że po chwili przeniosłam się na drugą kanapę koło wiewióry. Potem jeszcze długo siedzieliśmy i gadaliśmy. Około trzeciej postanowiłam wracać do domu. Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam. Ruszyłam pustą o tej porze ulicą, ale kilka metrów od ich domu dogonił mnie Duff.
-Vic, poczekaj. Zostawiłaś kurtkę.- faktycznie, gdy szłam do chłopaków wzięłam ze sobą coś do ubrania, bo wiedziałam, że jak będę wracać to będzie zimno. Odwróciłam się do chłopaka. Rzeczywiście, niósł moją kurtkę.
-Dzięki, Duff.- wzięłam od niego kurtkę i od razu ją założyłam, bo szczerze mówiąc zrobiło mi się zimno.
-Przyjdziemy jutro do ciebie,ok?
-Jasne przychodźcie.-już chciałam się odwrócić i iść, ale blondyn przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Do jutra, Vic.
-Do jutra, Duff.- uśmiechnęłam się do niego i pomachałam wesoło. Potem ruszyłam do domu. Zastanawiałam się o co chodzi siostrze Stevena, ale nic nie wymyśliłam, poza tym po kilku butelkach Danielsa nie myślałam zbyt trzeźwo. Po około 45 minutach stanęłam przed drzwiami mojego domu. Byłam zmęczona i nie wyspana, więc poszłam od razu do łazienki i pod prysznic. Gdy wróciłam do pokoju, na łóżku zauważyłam bandanę Duffa. Uśmiechnęłam się, położyłam ją na szafce obok łózka i poszłam spać.
       Obudziłam się około 9, czyli to był jeszcze środek nocy i przypomniałam sobie wczorajszy dzień. Westchnęłam i spojrzałam na szafkę, granatowa bandana mojego blondyna nadal tam leżała. Wzięłam ją i obwiązałam sobie wokół nadgarstka. Powoli podniosłam się z łóżka, ale moją głowę i tak przeszył ból. Rozmasowałam skronie, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zaszłam na dół. Z powrotem zawiązałam bandanę, połknęłam tabletki i otworzyłam lodówkę. Na szczęście było w niej jeszcze mleko. Zabrałam się z przeszukiwanie szafek w celu odnalezienia płatków i po 15 minutach siedziałam przed telewizorem i jadłam moje pyszne śniadanko. Kiedy skończyłam, przypomniałam sobie, że w zlewie jest już niezła góra talerzy i kubków. Chcąc, nie chcąc musiałam pozmywać i przydało by się zrobić pranie. Jęknęłam w duchu i wzięłam się za zmywanie. Umyłam jakąś połowę naczyń, kiedy usłyszałam, że drzwi się otwierają.
-Vic!
-Jestem w kuchni, chodźcie.- po chwili do pomieszczenia weszli chłopcy niestety razem z nimi weszła siostra Stevena.
-Pomożecie mi?- nie chętnie, ale się zgodzili i po dziesięciu minutach wszystkie talerze zostały umyte. Wytarłam ręce i wtedy przypomniałam sobie, że mam bandanę Żyrafy. Poszłam do salonu, w którym rozsiedli się chłopcy.
-Duff, zostawiłeś wczoraj bandanę.- powiedziałam i podałam mu ją.
-Możesz ją wziąć, tobie bardziej pasuje.- uśmiechnął się do mnie, chwycił moją rękę i z powrotem zawiązał mi chustę na nadgarstku. Też się uśmiechnęłam, podziękowałam blondynowi i usiadłam koło niego. Z jego drugiej strony siedziała Kate i przytulała się do jego ramienia, a Duff starał się jak najbardziej od niej odsunąć.
-Robimy dzisiaj próbę i chcieliśmy żebyś na nią przyszła. Co ty na to Vic?- Slash patrzył na mnie z nadzieją w oczach. Nie mogłam mu odmówić.
-Przyjdę, czemu nie. A gdzie i o której ta próba?
-W barze niedaleko stąd. Któryś z nas po ciebie przyjdzie.
-Ja też mogę przyjść?- blondynka najwyraźniej była zazdrosna, że mnie zaprosili, a jej nie.
-Jasne, młoda.
-Ile razy mam ci powtarzać żebyś nie mówił do mnie młoda?- rodzeństwo zaczęło się kłócić i w tym samym czasie zadzwonił telefon. Popędziłam do kuchni żeby odebrać, Duff z niewiadomych powodów poszedł za mną.
-Słucham?- zapytałam podnosząc słuchawkę.
-Dzień dobry Victorio. Czy jest może twoja babcia?- o kurwa, to był dyrektor mojej szkoły.
-Jest, ale nie może podejść do telefonu. Babcia ostatnio bardzo źle się czuje. W tej chwili śpi.
-Dobrze, a czy w takim razie mogę znać powód twoich ostatnich nieobecności?
-Opiekowałam się babciom. Gdy tylko lepiej się poczuje powiem jej żeby do pana zadzwoniła.
-Dobrze, życz babci szybkiego powrotu da zdrowia. Do widzenia.
-Do widzenia.- odłożyłam słuchawkę i odetchnęłam z ulgą .
-Kto to był i dlaczego mu powiedziałaś, że twoja babcia jest chora?- dopiero gdy blondyn wypowiedział te słowa przypomniałam sobie, że tu jest. Usiadłam przy stole i po chwili Duff już siedział obok mnie.
-To był dyrektor szkoły. Gdybym mu powiedziała, że babcia nie żyje, musiałabym mieszkać w domu dziecka.
-Ale w takim razie jak twoja babcia ma z nim porozmawiać?
-Nie porozmawia z nim. Kiedyś zapomni, a na razie będę wymyślać na przykład, że babcia pojechała do sanatorium.
-Dobra jesteś.
-Dzięki, trzeba sobie jakoś radzić.- uśmiechnęłam się do niego i chwilę tak jeszcze siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Gdy chciałam wstać z krzesła nadepnęłam na butelkę po jakimś alkoholu i zachwiałam się. Blondyn chciał mnie przytrzymać, ale sam się potknął i obydwoje wylądowaliśmy na podłodze. Zaczęliśmy się śmiać. Chłopak leżał na mnie, a lekki to on nie był, ale chwilowo mi to nie przeszkadzało. Nagle drzwi z salonu się otworzyły i do kuchni wparowała reszta paczki. Zdziwili się widząc nas leżących tak, a jeszcze bardziej kiedy zobaczyli, że się śmiejemy jak nienormalni. Tylko Kate patrzyła na mnie nieprzyjemnym wzrokiem, ale nie przejęłam się tym. Duff podniósł się ze mnie i pomógł mi wstać. Postanowiliśmy iść pochodzić po mieście, bo nam się nudziło. Chodziliśmy, śmialiśmy się i uciekaliśmy przed innymi ludźmi przez jakieś dwie godziny. Potem pożegnałam się z chłopakami i poszłam do domu, a oni obiecali, że któryś z nich po mnie przyjdzie.

2 komentarze:

  1. Zajebiste już nie moge sie doczekać co będzie dalej i kto przyjdzie po vic
    sory że ja nic nie dodaje bo zapomniałam hasła


    matie

    OdpowiedzUsuń
  2. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/
    A więc tak. U mnie nowy 76. rozdział i prolog do czegoś nowego xD Zapraszam!

    a ja zaraz nadrabiam Twe cudo :D

    OdpowiedzUsuń