sobota, 29 września 2012

Rozdział 4

(VICTORIA)




        Wróciłam do domu zmęczona. Usiadłam w fotelu, ale długo sobie nie posiedziałam, bo przecież musiałam się przebrać. Westchnęłam i poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i przejrzałam jej zawartość. Wyjęłam czerwoną bluzkę z Aerosmith i przetarte spodnie. Poszłam do łazienki, ogarnęłam włosy i przebrałam się. Zastanawiałam się czy pomalować oczy i doszłam do wniosku, że kredka i tusz w zupełności wystarczą. Wyszłam z łazienki, ubrania rzuciłam na łóżko i poszłam na dół zrobić sobie kawę. Włączyłam telewizję, usiadłam na kanapie i powoli sączyłam swój napój. Oglądałam jakiś nudny film o facecie, który uciekł z więzienia i chciał się zemścić na swojej żonie. Właśnie miał ją zabić, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Ruszyłam się z miejsca i otworzyłam drzwi. Za nimi ujrzałam blond czuprynę Stevena.
-Cześć. Gotowa jesteś?
-Hej. Pewnie.
-To chodź.
-Daleko to?
-Nie.- szliśmy chwilę w milczeniu aż coś mi się przypomniało.
-Steve, dlaczego twoja siostra mnie nie lubi? Zrobiłam jej coś?
-Nie, tylko jest zazdrosna.
-Zazdrosna? O co?- chłopak spojrzał na mnie jak na idiotkę.
-Nie o co, tylko o kogo. O Duffa.- zdziwiłam się.
-Ale jak to? Dlaczego?
-Nie mów, że nie wiesz. Przecież ty mu się podobasz, a Kate się w nim zakochała.
-Ja mu się podobam?- zdziwiłam się, ale słowa Stevena wywołały u mnie dziwne uczucie. Poczułam ciepło i szczęście i mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Vic?
-Tak?
-Odpowiedz mi szczerze na jedno pytanie. Zakochałaś się w Duffie?- popatrzyłam a bandanę, którą dostałam od Żyrafy i zdziwiła mnie moja odpowiedź.
-Tak, ale nie powiesz mu, prawda?
-Jak chcesz żebym nie mówił to nie powiem.
-Dzięki Steve.- przytuliłam blondyna, ale dręczyło mnie jeszcze jedno.- Kiedy twoja siostra wraca?
-Nie wiem. Chciałbym, żeby pojechała jak najszybciej. Lubię ją, ale zawsze kiedy przyjeżdżała musiałem ją siłą odciągać od Duffa. Kiedyś on się przez nią załamał, bo moja siostrzyczka doprowadziła do tego, że rzuciła go dziewczyna. Była dla niej wredna i w ogóle, groziła jej, że jeśli nie zostawi Duffa to ją zabije.
-Nie powiem, fajną masz siostrę.- trochę przestraszyły mnie słowa chłopaka, ale na razie postanowiłam się tym nie przejmować. 
-To tutaj.- rozejrzałam się. Staliśmy przed jakimś zapuszczonym, starym barem.
-Ktoś tu przychodzi?
-Czasem tak, ale dzisiaj jest zamknięte i właściciel pozwolił nam zrobić próbę.- pokiwałam głową i weszliśmy do środka. W moje nozdrza uderzył smród stęchlizny, dymu i alkoholu. Podłoga lepiła się niemiłosiernie i zdziwiłam się, że jeszcze nikt się do niej nie przykleił. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i koło baru zauważyłam małą scenę, na której chłopcy rozkładali swój sprzęt. Podeszliśmy do nich.
-Cześć, Vic.- powitał mnie Mop z szerokim uśmiechem na twarzy, a Kate obejrzała się i chyba próbowała zabić mnie wzrokiem, kiedy blondyn mnie przytulił.
-Cześć.-przywitałam się ze wszystkimi i kiedy blondyn mnie puścił usiadłam na krześle jak najdalej Kate.  Chłopcy weszli na scenę i zaczęli grać. Byli świetni. Duff miał racje kiedy mówił, że Slash gra świetnie. On naprawdę jest zajebisty. Siedziałam tak z otwartymi ustami i wsłuchiwałam się w muzykę. Muszę przyznać, że najbardziej urzekły mnie głos Rudego i solówki Slasha. Minęło kilka godzin, ale ja nie zauważałam upływu czasu. Około 2 w nocy chłopcy skończyli grać, zwinęli sprzęt i spakowali do samochodu, o ile ich starego grata można było tak w ogóle nazywać. Napiliśmy się jeszcze czystej, zapakowali mnie siłą do samochodu i postanowili odwieźć. Kiedy dotarliśmy na miejsce, chłopcy byli bardzo śpiący, więc namówiłam ich żeby zostali na noc. Padli tak jak stali i tylko ja i Duff jeszcze się jakoś trzymaliśmy. Kate zasnęła już dawno i Steve z Izzym położyli ją na mojej kanapie. Poszliśmy do mojej sypialni. Usiadłam na łóżku wcześniej zrzucając z niego stertę ciuchów.
-Duff?- chłopak usiadł koło mnie i popatrzył mi w oczy.
-Tak?
-Świetnie graliście dzisiaj.
-Dzięki. Vic?
-Tak?- popatrzyłam w oczy blondyna i już wiedziałam co chce powiedzieć.
-Chyba się w tobie zakochałem.- westchnął i spuścił wzrok. Złapałam go delikatnie za brodę i podniosłam głowę tak, żeby patrzył mi w oczy. Pochylił się w moją stronę i delikatnie pocałował mnie w usta. Nie protestowałam i po chwili całował mnie namiętnie i zachłannie. Z zaangażowaniem oddawałam każdy pocałunek. Objął mnie i delikatnie wciągnął na swoje kolana. Objęłam go nogami w pasie, a dłonie wplotłam w jego włosy. Nie myślałam o niczym, mój świat skurczył się do Duffa całującego mnie coraz pewniej i mocniej. Całowaliśmy się tak bardo długo, a potem zasnęliśmy przytuleni do siebie.
         Obudziłam się około 11. Rozejrzałam się po pokoju i ujrzałam Duff wpatrującego się we mnie z uśmiechem na twarzy.
-Dzień dobry, kochanie. Jak się spało?- zapytał całując mnie delikatnie w usta.
-Zajebiście. A ty, wyspałeś się?
-Tak- patrzę mu w oczy i po chwili zaczynamy się całować. Nagle drzwi mojego pokoju się otworzyły i wszedł Axl.
-Vic, masz co...- zamurowało go. Stał i patrzył na nas. Duff leżał na mnie, ale już mnie nie całował, natomiast ja go obejmowałam i byłam trochę zła na Rudego.- Sorry, nie chciałem wam przeszkadzać.
-Nic sie nie stało. Co chciałeś?- postanowiłam, że jednak mu wybaczę i dowiem się o co chodzi.
-Chciałem coś, bo Slash szedł i potknął się o butelkę i sobie nogę rozciął i mu teraz dużo krwi leci.- wyskoczyłam z łóżka jak oparzona i pobiegłam na dół. W salonie zastałam Slash siedzącego na podłodze. Trzymał się za nogę i widziałam tylko krew. Pobiegłam do kuchni i chwyciłam apteczkę. Z prędkością światła wróciłam do pokoju. Uklęknęłam koło chłopaka. Delikatnie odsunęłam jego dłonie od rany i wyjęłam z niej resztki szkła. Otworzyłam apteczkę i chwilkę w niej grzebałam szukając wody utlenionej. Kiedy ją znalazłam, przeczyściłam skaleczenie. Na szczęście okazało się, że rana jest płytka, ale za to długa. Wyjęłam jeszcze bandaż i gazę, i opatrzyłam nogę Slasha. Potem spojrzałam na jego twarz. Był zapłakany. Zrobiło mi się go żal, więc przytuliłam chłopaka i pogłaskałam go po buszu na głowie i plecach. Po chwili chłopak się uspokoił. Wstałam i pomogłam podnieść się koledze. Wygoniłam wszystkich do kuchni i kazałam im zrobić śniadanie, a sama miałam zamiar iść pod prysznic i przebrać się. Już miałam iść , ale Duff przytrzymał mnie.
-Mam się czuć zazdrosny?- wyszeptał mi na ucho.- uśmiechnęłam się i pokręciłam głową. Potem pobiegłam na górę.
       Po dziesięciu minutach wróciłam do kuchni. Na stole piętrzył się stos kanapek z serem, pomidorem i ogórkiem. Usiadłam koło Duffa, a z jego drugiej strony usiadła Kate. Jakimś cudem udało nam się zjeść te wszystkie kanapki. Potem chłopcy musieli iść, ale obiecali, że wieczorem porwą mnie do siebie, albo do jakiegoś baru.






Przepraszam, wiem, że krótki, ale nie mam ostatnio ani czasu, ani pomysłu co pisać. Postaram się zebrać i coś wymyślić, ale niczego nie obiecuje.

2 komentarze:

  1. Fajny rozdział, tylko zapłakany Slash?! WTF? D: Biedaczek...aż tak go bolało, że płakał? :<
    Fajnie piszesz i podobają mi się dialogi, nie pozostało mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział :D
    Mam nadzieję, że Slasha będzie choć trochę więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2012/09/rozdzia-78.html - nowy xD

    OdpowiedzUsuń